Pages

Po prostu Stavros!/Simply Stavros!

Bez lezakow, gladkie wybrzeze obmywaja fale, bezowy piasek i polamane, drobne muszelki.

Jada wozy kolorowe

U nas wiosna, poczatek sezonu pelna geba!

Zakurzony Marzec i te zapomniane Kretenskie wioski

Odszedł kolejny marzec, ale cykl wietrznego żaru, stojącego w powietrzu kurzu, mżawek, pozostał.

Sielankowy koniec Lutego

Wial notias, ten wiatr z południa. Przyniosl piachu cale garści. Zagrzalo, zapyliło w kolorze ochry.

Grecka goscinnosc - lekcja goscinnosci

...i tak sobie gawedzilysmy, glownie o Greckiej i znanej Kretenskiej goscinnosci

Friday 28 October 2011

Czwartek, 27 Pazdziernik 2011

Spozniam sie z tymi postami, ale jak zwykle znowu kicha na pelnej linii, bo od 1,5 miesiaca jestesmy odcieci od linii telefonicznej. Jak sie okazuje, przeniesienie numeru z punktu A do punktu B - odleglosc ok. 5 km to nie byle jaki wyczyn.Czy ja juz wspominalam, ze to kraj dla cierpliwych ludzi? Impomoni - cierpliwosci, tak sie tu wszyscy pocieszaja...

The Greek banking system is of a great concern….

Tak sie wyrazil pewnien madry pan z Unii Europejskiej o Greckim systemie bankowym. Co, oczywiście, nie robi na mnie specjalnego wrazenia, po kilku wizytach w greckich bankach, zwłaszcza w narodowej instytucji. Facet prochu nie odkryl, ale brawo za odwage w wyrazaniu poglądów na scenie miedzynardowej.

Teraz moja kolej…

Jakby mi malo było kont bankowych, w związku z odbiorem pieniędzy z narodowego funduszu dla osob zatrudnionych sezonowo, zostalam poproszona o otwarcie konta w Narodowych Banku Grecji. Dowod osobisty, rozliczenie podatkowe z ostatniego roku i powinno wszystko pojsc jak z platka. Normalnie, w prywatnych bankach, cala procedura nie zajmuje wiecej niż pol godziny wraz z oczekiwaniem w kolejce.  

Wydawaloby się wiec, ze nie ma co się ekscytowac. Wchodze ja sobie do tutejszego oddzialu najpowazniejszej instytucji w kraju i zaczyna mi z minuty na minute cisnienie skakac. Proszę bardzo, na stojaku, karta A4 glosi, ze wlasnie ot tu jest stanowisko obsługujące klientow zainteresowanych otwarciem rachunku. Rozgladam się  - jakis numerek, jakis system kto pierwszy kto ostatni? A tak, na ladzie, zlaczone gumka recepturka, wydrukowane numerki, których konce wyglądają jakby wyglodzony pies dorwal się do pliku. Przy wejściu jest maszyna wydajaca w systemie elektronicznym, ale takie udogodnienia to dla stalych klientow. Kto nowy, to sobie jeszcze żadna wplata - wyplata nie zapracowal na korzystanie z odkryc cywilizacji.

No, ale może ja się dupereli czepiam, co przyznaje, zdarza mi się, taka upierdliwa nature mam. 

Wejscia do banku strzega pancerne drzwi. Naciskamy guziczek, zapala się światełko zielone. Otwieramy drzwi numer 1 i przyciskamy kolejny guziczek. Swiatelko czerwone zmienia się na zielone w miare szybko, co by się człowiek nie udusil w waskim przejsciu. Czyli, ze security jakies jest. Troche jestem zdziwiona, ze to by było na tyle w zakresie ochrony, az tu nagle od stolika a la szkolna lawka (z telefonem) podnosi się pewien Pan, w szarym sweterku. Po marynarskim kolorze blue spodni wnioskuje, ze to musi być ten, który w razie zagrozenia będzie nas wszystkich bronil. Spodnie ma ok i spojrzenie wariata, no i to by było na tyle z atrybutow profesjonalnego sekiuritasa. Wchodzi i wychodzi przez drzwi wejściowe z pomoca prywatnego klucza. Kreci się i kreci, dokladnie nie wiadomo w jakim celu. Spod sweterka wystaje wymietolona koszula w kolorze kosci słoniowej. Podnosi raczke, żeby przepuścić wchodzących klientow banku i co widza moje oczy – gradne dziura pod pacha. Chyba szary sweterek był za ciasny…bez dalszego komentarza! 

Gdzie ja k… jestem? W banku czy sklepie Spolem? 

Każdy z urzędników ubrany, rzekłabym malo profesjonalnie. Tu jeansy, tam koszulka z krotkim rekawem. Fryzury jakby się wszyscy z lozka podniesli i bez porannej toalety wybrali, żeby obracac pieniędzmi skolowanego i umeczonego narodu greckiego. Mysle ja sobie, czy ta instytucja przełożonego nie ma? Jakis dress code, podstawy higieny osobistej – mamusia nie nauczyla, ze paznokcie przy pewnej długości to się obcina a kolor zolty paznokcia to niekoniecznie kolor, którym się trzeba chwalic? Jakis garnitur, krawat, male przypomnienie, gdzie się pracuje? 

O estetyce miejsca nie będę opowiadac. 

Jaki pan taki kram. Schodzi się klientela, spokojni ludzie …i tak sobie zadaje pytanie: czy to jest bank dla brzydkich ludzi? Co klient to bardziej kuriozalny wyglad. Panowie w dresach, ciuchach roboczych. Wśród pan srednia wzrostu 1,60 i dziwne dodatki typu torebka „ Ciao Bella”??? WTF?

Kupe czasu mam na te obserwacje, bo pol godziny czekam sobie, az laskawie wywołają mój numerek, po czym zaczyna się procedura otwarcia konta. I tak się, wydawaloby się malo skomplikowana sprawa, kontynuje przez kolejne 2 godziny. Po godzine stania przy ladzie i przebierania nogami, sympatyczny urzednik (niestety procz uśmiechu i grzeczności i jeszcze propozycji kawy, za to, ze mnie tam tak meczy – propozycji jedynie werbalnej – to serwis jaki mi oferuje jest, mówiąc grzecznie, bardzo do dupy!) sugeruje, ze może powinnam sobie usiac. Good idea. 

Reszta osob w kolejce zaczyna nagle zmieniac wyraz twarzy. Pan, który mnie obsluguje jest wrogiem numer jeden i jestem pewna, ze i pod moim adresem leca ciche wiachy! Niby to każdy kiwa glowa, ze to nie moja winna, ale w koncu podrywa się kolejkowa staruszka i zadaje TRUDNE pytanie: ile jeszcze czasu mam czekac? Pada odpowiedz, ze „każdy przypadek jest indywidualny” i tyle sobie pogadali (przypominam, ze jesteśmy w dziale otwierania kont bankowych a nie na oddziale chirurgii!) Mija półtorej godziny, konto już założyliśmy, ale ja temu panu wszystko komplikuje, bo jeszcze smiem o karte bankowa poprosic. A już w ogole mecze go okrutnie jak proszę o Web-banking. Mija nastepne pol godziny – facet w miedzy czasie dwukrotnie opuszcza swoje stanowisko i leci gdzies na pierwsze pietro. Wraca zziajany, ledwo siada, znowu się podrywa. 

Nad nami zawieszony jest telewizor plazmowy a tam reklamy Grecji, jak z raju. Usmiechniete twarze pozdrawiające nas z luksusowego jachtu brnącego po falach lazurowych morz greckich. Kapiace się w zachodzącym słońcu, antyczne ruiny przypominające nam o świetności i pionierstwie pierwszych cywilizacji, jakby nie było, z Grecji się wywodzących. Pieknie usytuowane hotele, jak sklepy to z najlepsza bizuteria. Stragany ze świeżymi owocami i staruszkowie w cieniu lisci winogron grajacy w tawli. 

Jest taka Grecja, bo to piekny kraj! 

Niestety odrywasz oczy od telewizora, a tu kurwa Afganistan! Jaka Europa? Gdzie ta Europa. 

Surrealizm pelna geba! Takie „Misie” i „Alternatywy Cztery” wciąż tutaj pisza historie. 

I jakos mi ciezko to przez gardlo przechodzi, ale chyba nie Niemiec tutaj winny

Tuesday 25 October 2011

Poniedziałek, 25 Pazdziernik 2011


Od tygodnia probuje oswoic sie z faktem, ze jestem bezrobotna. Zebym cos konstruktywnego robila, to nie powiem. Poki co podjelam decyzje, ze będę się bardziej udzielac towarzysko, tylko jakos mi pozniej mija zapal do obdzwaniania zaniedbanych podczas lata znajomych. Pewnie to wynik charakteru pracy jaka przypadla mi w udziale słonecznego Kretenskiego lata 2011. Jedno mogę powiedziec, ze jeśli człowiek ma ochote się nagadac, to absoltunie powinien wybrac droge hotelowego Pijaru. Do tego jeszcze trzeba mieć nerwy ze stali, żeby przy okazji wlasnego gadania, nie odstrzelic glow tym, którym się wydaje, ze tez maja cos do powiedzenia. Nie ma nic bardziej wymęczającego psychike niż przez 10 godzin dziennie rozwiązywanie problemow obcych ludzi. Żeby to jeszcze były jakies powazne kwestie, ale przewaznie ludzie podniecaja się zupełnymi głupotami i sztucznie kreują problemy. Najgorszy turysta to wypoczęty turysta. Poza tym, jeśli człowiek w zyciu osobistym nie zaznaje satysfakcji, to żeby mu slonce przyświecało, żebyś mu nie wiem jaki widok i prywatny basen oferowal, to i tak będzie jęczeć, ze woda w morzu jest za slona, a bufet składający się z 30 dan jest malo urozmaicony. Musze przyznac, ze sama siebie podziwiam jak dzielnie zniosłam nawalnice tego typu zażaleń i jeszcze mi się udalo doprowadzic kilku takich maruderow do uśmiechu. 

Fakt jest jednak faktem, ze im wiecej się człowiek uzera z drugim człowiekiem czyt. klientem w pracy, to po powrocie do domu nie ma już zbytniej ochoty na jakiekolwiek, nawet niewinne konwersacje. Zaloze się, ze wiekoszosc osob pracujących w charakterze sprzedawcow, handlowcow i tam gdzie w gre wchodzi bezpośredni kontakt z klientem, ma podobne odczucia i doświadczenia. 

Plan na te zime jest wiec następujący: musze się w koncu zrelaksowac, wyleniuchowac i w koncu zrobic cos dla siebie, bo od kiedy moja noga postąpiła na Krecie to nic, tylko latam, szukam pracy, pracuje, studiuje, ucze się jezyka. Wszystko na biegu, żeby nie tracic czasu, tak, ze te lato przeszlo a ja nawet w jednym Beach barze nie zabawilam 5 minut, a chwile na plazy, ze się tak wyraze, były chwilami kradzionymi. Kuriozalnie musialo to wyglądać, jak z calym ekwipunkiem: lezak, parasol, recznik, gigant torba plazowa od Viki Sikret mościłam sobie miejsce wśród polspiacych na słońcu turystow, po to tylko, żeby wejsc do morza na 15 minut, wysuszyc kostium i fru znowu do roboty. 

W ramach robienia nowych i ekscytujących rzeczy, zdecydowałam się, ze w tym miesiącu pochodze na Zumbe. Nigdy mnie jakos nie ciągnęło do grupowych zajec typu aerobik lub kolektywnego uprawiania joggi. O Zumbie słyszałam podczas mojego ostatniego pobytu w Stanach, a tu nagle niespodzianka – swiatowych hit Latino fitness zawital do nas na wies. Z checia bym pochodzila na spining, ale jeszcze nikt w okolicy (procz wypasionego programu silowni w bazie amerykańskiej) nie zdecydowal się na tego typu przedsięwzięcie. Co się dzis wieczorem naskakalam to moje. Zawsze mi się wydawalo, ze jest calkiem umuzykalniona i gibka w talii, ale z ta Zumba to się okazuje, ze troche mi jednak, w porównaniu z instruktorka, sztywno konczyny chodza. Niby ot takie sobie skakanie, a człowiek ledwo zipie – jak oczywiście nie oszukuje i nie robi wygibasow na pol gwizdka. W grupie same baby, jak to w większości z Greczynkami, raczej srednio kontaktowe. Zobaczymy, może jakos te gorace rytmy przelamia lody, aczkolwiek za bardzo na to nie licze. Po tych wszystkich kursach na które tutaj uczęszczałam, to powinnam mieć już tlum koleżanek do weekendowych eskapad na kawe, a tu jednak czesc zenska Greckiego narodu stawia opor. A może to nie ich wina tylko moja, jak to kiedys mój przyjaciel ujal: „ Anka, przeciez ciebie baby nie lubia” (on to chyba mowil na serio, ale ja wciąż traktuje to jako zart). 

No wiec wracając do tematu Zumby a zostawiajac poki co temat moich przyjazni z zenska grupa ( nie tylko Greckiego, a bardziej precyzyjnie Kretensko z okolic Chania społeczeństwa) to jak na dwie godziny zajec, mogę powiedziec, ze swietnie się bawie i ubaw z sama soba mam na calego. Żeby nie te lustro, które przez godzine sledzi moje ruchy to pewnie nie bylabym az tak uswiadomiona. Wyciskam siodme poty, walczac z synchronizacja ruchow. Poza tym krytycznych okiem, mogę już dzis przyznac przed sama soba, ze belly dancer to ze mnie nie będzie. Jakos się nie widze w tej roli – biodra nie te (biodra mam spoko, tylko nie ten rozstaw), brzuch tez nie chce się wyginac egzotycznie. Co innego taka Greczynka – gruby ciemny wlos, sniada cera, odpowiednie do misji krągłości. Az przyjemnie popatrzec. Jednak zyrafowa Polka (bez kitu, ale im wyzsza kobieta tym mniej seksownie prezentuje się taniec egzotyczny) ze swoja slowianska uroda (bez nadużywania solarium) to do tańców latnio jak cie mogę, ale orientem srednio powiewa. Przynajmniej moim skromnym zdaniem.