Pages

Po prostu Stavros!/Simply Stavros!

Bez lezakow, gladkie wybrzeze obmywaja fale, bezowy piasek i polamane, drobne muszelki.

Jada wozy kolorowe

U nas wiosna, poczatek sezonu pelna geba!

Zakurzony Marzec i te zapomniane Kretenskie wioski

Odszedł kolejny marzec, ale cykl wietrznego żaru, stojącego w powietrzu kurzu, mżawek, pozostał.

Sielankowy koniec Lutego

Wial notias, ten wiatr z południa. Przyniosl piachu cale garści. Zagrzalo, zapyliło w kolorze ochry.

Grecka goscinnosc - lekcja goscinnosci

...i tak sobie gawedzilysmy, glownie o Greckiej i znanej Kretenskiej goscinnosci

Thursday 30 May 2013

Moj przyjaciel letni wiatr: Chania Heraklion Vrisses



Jest cieplo, ale w koncowce maja i początkach czerwca to raczej żaden wyjątek na Krecie. 

Parasol kurzu już kolejny dzień wisi nad morzem i przyslania horyzont mleczna biela. Zatarla się linia horyzontu, a morze stracilo kolor jakiegokolwiek odcienia niebieskiego. 

Wieje nam w tyly ten goracy kurz kiedy przemieszczamy się wzdłuż linii morza w kierunku wschodnim. 
Chania w koncowce maja 2013

Krajobraz bawi się z nami w chowanego. Wszedzie bezowo. Przez większość trasy towarzyszy nam widok morza. Miasteczka i wioski wynurzają się z kurzu, a na cyplu pojawia się jak fatamorgana stolica Krety.  

Do Heraklionu wybieramy się rzadko, bo i nie za bardzo jest kiedy. Tylko tak na prawde dobre dusze nas tam sciagaja, a tak standardowo, jak to w dużym miescie, gdzies na południu, na pewnej wyspie, jest duszno, niekoniecznie tak czysto, jest mnóstwo interesujących miejsc, funky spotów i wszystko to rozrzucone to tu, to tam. Można dobrze zjeść: nasz suvlak jest tak napchany frytkami, ze trzeba „grecka kanapke” jesc widelcem i nozem. Sklepow jest sporo i jest co wybierac, ale wciąż drogo. Szal zakupowy zacznie się od lipca wraz z przecenami. Dzieki ci kryzysie za ludzkie zniżki, a nie dziesięcioprocentowe pseudo-okazje! Chcemy jechać do Knossos, bo już tyle lat minelo kiedy ostatnim razem odwiedziliśmy Minosa, ale palac i cenne ruiny sa tylko do 17:00. Nauczka, żeby zawsze sprawdzać do kiedy się wszystkim chce pracować. 

Suvlak Heraklionski

Z Heraklionu wracamy do Chania, ale zachaczmy o Vrisses. Zanim usiądziemy przy strumyku z kaczkami, chlupoczacym sobie przy centralnym placu, idziemy na krotki spacerek. 
 
Apokoronas Vrisses
Przechodzimy obok urzędu miasta i szkoły, gdzie na zacienionym drzewami boisku chłopaki graja w noge, a dziewczynki w klasy. Na rogu stoi prosty, gustowny, nowoczesny dom, który w ogródku chowa tajemnice drewnianego domku na drzewie. Kilka ulic dalej, starsza pani na tylach domu grilluje rybe z podwiniętym ogonem. 

Konczymy ten wioskowy spacerek w chłodzie smukłych fontann. A ja zaczynam sezon: zamawiam sobie szklaneczke ouzo. Cale 2 euro i barmanka od serca leje! 
Vrisses

Nie ma tlumow, nie trzeba się przekrzykiwać, ceny o kosmosie nie slyszaly.

Szkoda, ze tak mało tu turystow doceniających atmosferę Kretenskiej wsi!  

Sunday 19 May 2013

Inspiracje do szczescia – Porty Seitana



Zaniedbalam sie ostatnio z tym pisaniem, ale tak mnie wciagnela codziennosc, ze nie bylo czasu na siedzenie, a nawet na notatki, które często uskuteczniam przed kolejnymi postami, podczas spacerow, kaw gdzies tam, czy siedząc pod jakas pokrecona oliwka.  


Jeszcze przed chwila była Wielkanoc.  Było zacisznie i rodzinnie i refleksyjnie. Bo zawsze cos się takiego zdarzy, ze natchnie do myslenia…jeśli chce się, oczywiście, pomyslec! 


Pomyslalam, ze ludzi lepi i zmienia swiat w ktoym zyja, a w dorosłym zyciu  również swiat w  który decydują się wejść. I generalnie maja dwa wybory, albo starac się być szczęśliwymi, albo się na sile unieszczesliwiac.


Bycie szczęśliwym to raczej ciezka praca i stan absolutnie NIESTALY, z zalozenia. Dazenie do szczęścia to nie droga uslana trupami jak to się co poniektórym wydaje. Bycie „szczęśliwym” kiedy się innych unieszczesliwia  raczej dobrze nie wrozy na przyszlosc.


Czemu o tym pisze? 


Bo taka mysl naszla mnie ostatnio, nie po raz pierwszy i ostatni, objezdzajac kawalek wyspy. Nie tak daleko od domu, jazda od Chania minimum pol godziny. A tam cud! …Mijamy wioske Chordaki (Χορδάκι) i wjezdzamy w lyse pola pokryte kolczastymi krzaczkami. Nic nie zapowiada, ze tuz za kosciolem obstawionym zardzewiałym drutem, trzymającym wyglodniale owce w ryzach, kryje się skalisty zjazd i widok zapierający dech w piersiach. 


Na horyzoncie granatowa morska woda, która już w kolorze intensywnego lazuru wpływa do przesmyku dzikiego wawozu. Wiatr zacina, a granatowe baranki przeobrazaja się w buchajaca biala piane. Kretenska Niagara!


Az chce się zejść, żeby dotknąć tych napuszonych balwanow. I strach, ze nas podmyje i zabierze w te morskie otchlanie. 


W powietrzu czuc slone kropelki, wilgoc, a przed oczyma przestrzen, która az zmusza do głębokich oddechow. 


Nie cale 10 minut w dol i dotykamy blado bezowego piasku. Czuc jakby się zeszlo do paszczy smoka (ha!) 

Ile by się po Krecie nie jezdzilo, ile by się nie zagladalo w zakamarki wyspy, zawsze nas ta ziemia zaskoczy, uglaszcze i przytuli i postraszy tez. 


Kiedys się nad tym nie zastanawiałam, dzisiaj wciąż pozostaje pod wrazeniem jak wyspa i jej obrazy pozostają w podswiadomosci i pulsują pod powiekami kiedy próbujesz zasnąć. 


I kiedy tak stoisz posrod tych cudow natury to zlewasz się w jedno z tym co pod stopami i z tym do czego wyciągasz rece a czego siegnac nie możesz…z tym błękitnym sklepieniem. 


Znalezc piękne miejsce i nim się zachwycić…zachwycać…to tak jak znaleźć w sobie cos przyjemnego, pozytywnego, a może i pięknego. Cos co może trwac!  


I taka prosta myśl, ze czasami po prostu warto się rozejrzeć dookoła siebie, poszukać jakiegoś pięknego skrawka i trzeba się postarać zauroczyć, zachlysnac nawinie banalem! …przecież nie tylko dziury w drodze i brak chodnikow i tak dalej ... 



Kreta to wspaniala wyspa na takie nagle katharsis i szlak poszukiwania prostych radości!