Pages

Po prostu Stavros!/Simply Stavros!

Bez lezakow, gladkie wybrzeze obmywaja fale, bezowy piasek i polamane, drobne muszelki.

Jada wozy kolorowe

U nas wiosna, poczatek sezonu pelna geba!

Zakurzony Marzec i te zapomniane Kretenskie wioski

Odszedł kolejny marzec, ale cykl wietrznego żaru, stojącego w powietrzu kurzu, mżawek, pozostał.

Sielankowy koniec Lutego

Wial notias, ten wiatr z południa. Przyniosl piachu cale garści. Zagrzalo, zapyliło w kolorze ochry.

Grecka goscinnosc - lekcja goscinnosci

...i tak sobie gawedzilysmy, glownie o Greckiej i znanej Kretenskiej goscinnosci

Wednesday 23 November 2011

Czwartek, 24 Listopada 2011

Kalimera! Sama nie moge uwierzyc, ze tak wczesnie ostatnio wstaje chociaz nie musze. W Chania, jest wlasnie 7.41. Wstaje dzien, czy jak to sie mowi. Zero slonca, lekkie zachmurzenie. Czas  na sniadanie. 

Co sie w Grecji je na sniadanie? Bynajmniej nie jest to rozreklamowany grecki jogurt z miodem, ktory Grecy serwuja turystom. Gdzies tam moze jakis Grek od wielkiego dzwonu zje jogurt krajowej produkcji czy to z miodem  czy z owocami, ale generalnie Grecy sniadan nie jadaja. To pewnie przez to, ze sie tak na noc najedza, ze we wczesnych godzinach porannych absolutnie nie maja prawa byc glodni. Glod wlacza im sie gdzies ok 11.00 i wtedy przewaznie ulubiona przekaska jest PITA. Pita nazywa sie w Grecji wypieki bazujace na ciescie francuskim i tak mamy (pisze tak jak sie czyta): tiropita (z serem), spanakopita (ze szpinakiem), kreatopita (moja ulubiona pita z miesem, przewaznie kozim i feta lub mizitra – kozim, mieciutekim serem. Raczej nie spotyka sie tego placka w sklepach, ale na weselach i owszem). Pita nazywa sie rowniez roznego rodzaju, prostej konstrukcji biszkopty, placki. No I slawny pita bread, ktory w Polsce rozslawili “koledzy z Bliskiego Wschodu”.  

Pity lubie, ale nie szaleje. Jak na moj gust ciasto francuskie ma w sobie za duzo masla a zalezy co do nadzienia wsadzili. Jak zuch gosposia i wypiek domowy, to i taka pita palce lizac i czlowiek nie beka przez pol dnia. Co do jogurtow to dla osob nietolerancyjnych na laktoze, konsumpcja greckiego jogurtu moze byc przezyciem. Greckie jogurty sa geste i ciezkie. Lubie i polecam jogurt naturalny firmy Olimpos, ale do miesa (jesli kiedykolwiek zachce wam sie dobrych mlecznych produktow, to absolutnie wybor powinnien pasc na Olimpos). Rewelacyjna kombinacja smakow: naturalny jogurt i kurczak (pieczony) albo moj ulubiony zestaw nadziewane warzywa z jogurtem na boku (i to nie tylko famous dolmadakia – ryz w lisciach winogron, ale papryka, cukinia, baklazan lub pomidor). 

Na sniadanie preferuje jogurty wloskie, jak mnie najdzie. Reszta pilnuje, zeby byla Grecka i dopia (czyli lokalna). Kreta to absolutny raj jesli chodzi o swieze owoce i warzywa. Grecy maja fiola na punkcie zarcia i to dobrego, czystego, nie tam jakies “ tluszcze transcendentalne” jak to sie slyszy w innych stronach swiata. Tak kochani, w Grecji wszystko kreci sie wokol zarcia i dupy! Ale ostatnio, chyba wiecej wokol zarcia.Poza tym jak sie tak o tym zarciu pisze wczesnie rano, to chyba znak, ze jednak gdzies czlowiek zgreczczyl sie ligaki (troche).

Anyway, wracajac do tematu, w Grecji no i rzecz jasna na tej “mojej Krecie” obyczaje sa takie: je i kupuje sie sezonowo. Nikomu do glowy nie przychodzi, zeby kupowac truskawki, arbuzy czy brzoskiwnie zima. Teraz kupujemy pomarancze, mandarynki, kwiat lotosu. Maly wybor, ale te pomarancze to ja nawet nie bede opisywac tego smaku, niebo w gebie. 

Dzis na rano sok wycisniety ze swiezych pomaranczy. Troche za slodkie, mozna zakropic zerwana od sasiada cytryna. 

Po sniadaniu, bedzie dlugo dlugo nic, bo dzis wieczorem nie jemy po grecku. To wszystko przez kulturowy balagan w rodzinie mojego meza. Dzis bedzie Thanks Giving i to u nas na stole wyladuje Amerykanski indyk oraz szynka, ktora “spiewa i tanczy” (jak to sie moj przyjaciel smieje, a ktory mial przyjemnosc skosztowac tego smakolyku). Jak na prawdziwy Amerykanski product przystalo – szynke kupuje sie juz ugotowana i pokrojona. Rozmraza to sie, do piekarnika, zeby dobrze podgrzac i same, symetrycznie pokrojone plaserki klada sie na salaterce, sic! Bedzie tez kukurydza z puszki, ale podgrzana. Beda slodkie ziemniaki zapieczone z marshmallows (pol ziemniakow z puszki, pol swiezych) oraz mashed potatoes – normalne ziemniory ugotowane, utluczone z maslemi ciutka mleka. A zapomnialam, bedzie tez pecan pie, ktore jak mowi opakowanie “ ready to eat”, ale mozna podgrzac jak kto woli???? Co to znaczy, ze cos jest do spozycia po latach siedzenia  w zamrazalniku, to moze na dzien dzisiejszy (at least) nie bede wnikac.
Smacznego !
Kali oreksi ,czyli greckie, w doslownym tlumaczeniu: dobrego apetytu.. wszystkim dzis zycze!  

Monday 21 November 2011

Poniedzialek, 21 Listopada 2011

Chyba nikogo nie zaskocze jak napisze, ze u nas znowu swieto. Tym razem lokalne i jak w wiekszosci przypadkow religijne. Dzisiaj swietuje Maria – znana pod nazwa Theotokos, czyli ta ktora nosi w sobie Boga. Chodzi o to, ze tego dnia Mari ukazal sie archaniol Gabriel i dal jej do zrozumienia, ze to ona bedzie matka Jezusa – syna Bozego. Maria, jak wiemy, dziewica byla, wiec dzis w tradycji greckiego kosciola, swietuja Marie, te niezamezne, te do wziecia. 

Jak przystalo na tradycje, ze dzien swiety trzeba swiecic, o godzinie dwunastej w poludnie przed supermarketem Carrefour nie bylo gdzie zaparkowac. U nas mall’i nie ma wiec sie kazdy sie do duzego spozywczaka laduje, albo do Jumbo - rodzaj mall'a, ktory podbil serca Grekow i turystow, a oferujacego duperele, elementy dekoracji domu i dzieciecy asortyment tanio i duzo i who cares, ze made in China (a co teraz nie jest?!).

Osobiscie nie znosze chodzic do tutejszych supermarketow. Jedyny, ktory moge polecic to AB Vasilopoulos, ale niestety w dniu dzisiejszym byl zamkniety (wnioskuje, ze pomimo kryzysu musza miec niezle obroty, albo management taki religijny maja).Wizyta w reszcie sklepow nalezy do drogich a do tego stresujacych przezyc. Na Krecie teren nierowny, a tu na wieksze zakupy wozek trzeba wziac. No i z tym wozkiem czlowiek zaczyna jakies dziwne wygibasy wyczyniac. Nie daj Boze, zeby ten wozek na chwile sposcic z oczu, oczywiscie jeszcze przed wejsciem do marketu. Istnieje spore prawdopodobienstwo, ze to nasze karocaki (wozek po grecku), zacznie atakowac zaparkowane w poblizu samochody. Jak juz z tym wozkiem sie wejdzie do srodka, to jakos czlowiek daje rade. Thriller zaczyna sie przy kasie. Wyjmujesz portfel, zeby dac pani kasjerce karte znizkowa. Ledwo ci ja oddala, juz zaczyna przepuszczac produkty przez tasme, a ty nie wiesz czy chowac ten portfel czy zaczynac pakowac do torebek foliowych (tak, na Krecie jeszcze ten “luksus” oferuje sie klientom). Kasjerka szaleje, przepuszcza przez tasme jakby ja kto gonil. Ja oczywiscie, bo mnie tak natura wyposazyla, mam tylko dwie rece, wiec nie nadarzam zbierac zakupionych dobr. Klebi sie stos jogurtow, warzyw, a Pani z zalozonymi rekoma oglasza (w zaleznosci czy mala czy duza kupka) 70 euro. I tu trzeba doswiadczonej osoby, zeby od razu nie zaplacic. Jesli popelni sie ten blad, wyglada to tak: Pani oddaje reszte, nie patrzy czy ty juz sie zebralas czy nie, tylko dawaj przepuszczac produkty kolejnego klienta. A ty stoisz i dwoisz sie i troisz i nie wiesz w co rece wlozyc: troszyc sie o portfel, zeby go w tym balaganie nie zgubic, czy zbierac zakupione produkty co by kolejnemu klientowi prezentu nie zrobic?


Niestety supermarket jest to element w naszym zyciu trudny do unikniecia. Poza tym kazdy z nas ma zawsze ulubiony i znany sklep w ktorym preferuje robic zakupy. Ja jak ognia unikam lokalnej sieci INKA, gdzie bez wzgledu na rozmiar sklepu i ilosc polek, zawsze raczej bidny zestaw produktow i mocno srednia obsluge oferuja (poza tym malo promocji w dobie, gdzie wydawaloby sie, ze kryzys zmusza do bardziej open-minded, customer oriented postawy!). Carrefour tez na psy zszedl. Lidla uzywam do zakupu papieru toaletowego i taniego niemieckiego piwa…i zawsze z gotowka, bo kart nie akceptuja! Amen!

Sunday 13 November 2011

Niedziela, 13 Listopada 2011

Pogoda taka jak sytuacja w kraju. Czyli wlos na glowie sie jezy. Mielismy Papandreou  teraz mamy Papadimos. Jeden nie wiedzial co robi, drugi obawiam sie, ze az za dobrze wie co robi. 

Od dwoch dni wiaterek, 10 w skali buforda, morze szaleje i czapki z glow zrywa. Zaczal sie oficjalnie sezon latajacych stolow i przeciekajacych dachow. Co zima to na Krecie te same opowiesci kraza. Meble ogrodowe laduja u sasiada, a co w drugim domu zaczyna sie dochodzenie, skad sie ta woda do srodka przedostala. Sporo nowych domow, budowanych na wariackich papierach,niestety nie ma odpowiedniej izolacji. Poza tym wilgotno, bardzo wilgotno. Temperatura w okolicach +10 a czlowieka w kosciach lupie jakby go lumbago dopadlo. A najgorsze, ze nie wazne jak sie ubierzesz, wilgoc przeniknie nawet przez przytulna puchowke. W domu jest zimniej niz na zewnatrz. Gaz opalowy drogi jak cholera wiec wszyscy oszczedzaja jak moga i inwestuja w male kaloryferki, albo buduja kominki. 

Zima na Krecie, to czas domowy. Czlowiek skupia sie na tym na co przez gorace i pracujace lato nie mial czasu. Na wyspie w lato sie pracuje . Turysci sie kapia, smaza na sloncu a autochtoni zasuwaja jak male mrowki. W zimie czlowiek drapie sie po tylku albo szuka prac dorywczych. W koncu jest czas, zeby  spotkac sie ze znajomymi i  nadrobic braki po kilku miesiacach, czyli ploty i kawusia. 

Poza tym zbiory oliwek i pomaranczy. Oliwki zielone – male i duze w zalewie solonej wody  i cytryny, albo duze i czarne – ladnie naciete, zeby zaadoptowac gorycz octu. Kretenska zima to smak pieczonych kasztanow, wloskich orzechow. Swieze awokado, swiezy szpinak. A juz za chwile melomakarona – tradycyjne ciatka Bozonarodzeniowe, z koniakiem, sokiem pomaranczowym, w miodowej polewie, suto posypane mieszanka migdalow i orzechow wloskich.  

Tuesday 1 November 2011

Wtorek, 1 listopada 2011


Wkurzam sie na Grecje i na Grekow, bo zyje w tej rzeczywistości. A razem ze mna zyje jeszcze kilka milionow ludzi, którzy również musza się uzerac z tutejszym systemem. Wiec to na pewno nie spisek przeciwko mojej skromnej osobie, która, tak mysle, ma wiecej do powiedzenia niż taka Pani lub Pan co w Grecji na wakacjach byli, a reszty się z telewizji dowiedzieli. Chyba nie musze nikogo przekonywac, ze nie zawsze to co widzimy i to co nam serwuja media jest cala i bezwgladna prawda o sytuacji i wydarzeniach majacych miejsce kilka tysięcy kilometrow od naszej domowej kanapy.

Faktem jest, ze politykom Greckim, pod haslami demokracji i przy zastrzykach z europejskiej skarbnicy, udalo się na prawie 40 lat wykreowac i utrzymac system lansujący lenistwo nagradzane przywilejami.

Kto by takiego Eldorado nie chciał, zwłaszcza jak w przeszłości srednio mu się wiodlo, a ten co pieniadze sle, jakos srednio zainteresowany jest kontrola wydatkow. A tu nagle i gwarancja stalej pracy, i przyzwoita kasa, i jeszcze to tu to tam dodatki, a to za dziecko, a to zwrot za leczenie u dentysty. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widzial, a majatek obywateli się powieksza.  

Mam niejasne przeczucie, ze gdyby w Polsce kilku politykow, w systemie wolności slowa i paszportow w każdym domu, mialo takie możliwości wykorzystywania władzy i utrzymywania się na przysłowiowych stolkach poprzez rozdawanie przywilejow „znajomym znajomych krolika”, to pewnie tez by taki kuriozalny organizm polityczny powstal.

U nas, jak wiemy, postawiliśmy na inne hasla, promowanie chłopskiego pochodzenia i sami się na wiele lat przed Unia Europejska broniliśmy. Co nie znaczy, ze każdy Polak to komunista, a wiec i nie każdy Grek to len.

Niepokojaca jest postawa Polakow, którzy za mediami krzycza: „Grecy to lenie, niech się wezma do roboty”. Czyzbysmy zmeczyli się nasza emigracja za chlebem, zbiorami truskawek w Norwegii i szorowaniem podlog w Ameryce i Londynie? Bo tak to wlasnie wyglada, ze jak tylko nam się polepszylo, to radoche mamy, ze teraz kozlem ofiarnym będzie kto inny.

Grecy „nabroili”, żaden polityk za to co się w tym kraju dzieje, nie zapłacił ceny. Ale nie trzeba daleko szukac. Nam Polakom tez się historia zapomina i mam nadzieje, ze to nie kwestia pokolen, ze Panu „Krukowi” pomnik jeszcze postawimy!

Biorac pod uwage nasza Polska historie, to chyba wiecej pokory i przemyśleń można by oczekiwac. Wszakze, arkana propagandy dobrze nam sa znane.

W rama przypomnienia cytuje za Kopalińskim, przywołując dwulicowość tego fenomenu:
PROPAGANDA: rozpowszechnianie, szerzenie, wyjaśnienie (idei, poglądów itd.); rozsiewanie, szerzenie idei, informacji ALBO pogłosek w celu dopomożenia ALBO zaszkodzenia instytucji, sprawie ALBO osobie; doktryny, idee, argumenty, doniesienia o prawdziwych ALBO rzekomych faktach, rozpowszechnianie dla poparcia własnej sprawy ALBO zaszkodzenie sprawie przeciwnika; działalność publiczna mająca na celu poparcie jakiejś sprawy ALBO zaszkodzenie jej.

Wnioskując po ilości „ALBO”, to chyba nie trudno się domyślić, ze kij ma dwa konce.
Dziekuje za uwage i proponuje bardziej się rozejrzec: kierunek Wlochy, Hiszpania, Portugalia….i kto jeszcze wie, przebierając palcem po mapie. Trudno w dwoch miejscach być w tym samym czasie.