Pages

Sunday 19 May 2013

Inspiracje do szczescia – Porty Seitana



Zaniedbalam sie ostatnio z tym pisaniem, ale tak mnie wciagnela codziennosc, ze nie bylo czasu na siedzenie, a nawet na notatki, które często uskuteczniam przed kolejnymi postami, podczas spacerow, kaw gdzies tam, czy siedząc pod jakas pokrecona oliwka.  


Jeszcze przed chwila była Wielkanoc.  Było zacisznie i rodzinnie i refleksyjnie. Bo zawsze cos się takiego zdarzy, ze natchnie do myslenia…jeśli chce się, oczywiście, pomyslec! 


Pomyslalam, ze ludzi lepi i zmienia swiat w ktoym zyja, a w dorosłym zyciu  również swiat w  który decydują się wejść. I generalnie maja dwa wybory, albo starac się być szczęśliwymi, albo się na sile unieszczesliwiac.


Bycie szczęśliwym to raczej ciezka praca i stan absolutnie NIESTALY, z zalozenia. Dazenie do szczęścia to nie droga uslana trupami jak to się co poniektórym wydaje. Bycie „szczęśliwym” kiedy się innych unieszczesliwia  raczej dobrze nie wrozy na przyszlosc.


Czemu o tym pisze? 


Bo taka mysl naszla mnie ostatnio, nie po raz pierwszy i ostatni, objezdzajac kawalek wyspy. Nie tak daleko od domu, jazda od Chania minimum pol godziny. A tam cud! …Mijamy wioske Chordaki (Χορδάκι) i wjezdzamy w lyse pola pokryte kolczastymi krzaczkami. Nic nie zapowiada, ze tuz za kosciolem obstawionym zardzewiałym drutem, trzymającym wyglodniale owce w ryzach, kryje się skalisty zjazd i widok zapierający dech w piersiach. 


Na horyzoncie granatowa morska woda, która już w kolorze intensywnego lazuru wpływa do przesmyku dzikiego wawozu. Wiatr zacina, a granatowe baranki przeobrazaja się w buchajaca biala piane. Kretenska Niagara!


Az chce się zejść, żeby dotknąć tych napuszonych balwanow. I strach, ze nas podmyje i zabierze w te morskie otchlanie. 


W powietrzu czuc slone kropelki, wilgoc, a przed oczyma przestrzen, która az zmusza do głębokich oddechow. 


Nie cale 10 minut w dol i dotykamy blado bezowego piasku. Czuc jakby się zeszlo do paszczy smoka (ha!) 

Ile by się po Krecie nie jezdzilo, ile by się nie zagladalo w zakamarki wyspy, zawsze nas ta ziemia zaskoczy, uglaszcze i przytuli i postraszy tez. 


Kiedys się nad tym nie zastanawiałam, dzisiaj wciąż pozostaje pod wrazeniem jak wyspa i jej obrazy pozostają w podswiadomosci i pulsują pod powiekami kiedy próbujesz zasnąć. 


I kiedy tak stoisz posrod tych cudow natury to zlewasz się w jedno z tym co pod stopami i z tym do czego wyciągasz rece a czego siegnac nie możesz…z tym błękitnym sklepieniem. 


Znalezc piękne miejsce i nim się zachwycić…zachwycać…to tak jak znaleźć w sobie cos przyjemnego, pozytywnego, a może i pięknego. Cos co może trwac!  


I taka prosta myśl, ze czasami po prostu warto się rozejrzeć dookoła siebie, poszukać jakiegoś pięknego skrawka i trzeba się postarać zauroczyć, zachlysnac nawinie banalem! …przecież nie tylko dziury w drodze i brak chodnikow i tak dalej ... 



Kreta to wspaniala wyspa na takie nagle katharsis i szlak poszukiwania prostych radości!  

0 comments:

Post a Comment