Pages

Po prostu Stavros!/Simply Stavros!

Bez lezakow, gladkie wybrzeze obmywaja fale, bezowy piasek i polamane, drobne muszelki.

Jada wozy kolorowe

U nas wiosna, poczatek sezonu pelna geba!

Zakurzony Marzec i te zapomniane Kretenskie wioski

Odszedł kolejny marzec, ale cykl wietrznego żaru, stojącego w powietrzu kurzu, mżawek, pozostał.

Sielankowy koniec Lutego

Wial notias, ten wiatr z południa. Przyniosl piachu cale garści. Zagrzalo, zapyliło w kolorze ochry.

Grecka goscinnosc - lekcja goscinnosci

...i tak sobie gawedzilysmy, glownie o Greckiej i znanej Kretenskiej goscinnosci

Tuesday 25 June 2013

Zmiany zmiany. Nowa strona Chalepianki

Kochani!

Zmiany, zmiany!
To juz ostatni post na tym blogu. Tresci poprzednie niech jeszcze dla zainteresowanych pozostana.
Kontynuacje tego blogu, mam nadzieje, ze juz w bardziej profesjonalnej i aktywnej formie znajdziecie pod adresem

http://chalepianka.com/

Jesli ktos szuka sekcji w jezyku polskim to zapraszam do dzialu STORIES. Po wersji angielskiej znajdziecie wersje polska.

Reszta jest w jezyku angielskim, ale mysle, ze napisana w takiej formie, ze kazdy cos dla siebie znajdzie i zrozumie.

Wszystkim, ktorzy mnie do tej pory czytali i wspierali bardzo, z calego serca dziekuje. Bylo to dla mnie ogromna motywacja i dalo wiare, ze to co pisze moze sie komus przydac, a moze i pomoc.

Mam nadzieje, ze pozostaniecie ze mna!

Filia (calusy)
Chalepianka/Anka:)

Saturday 15 June 2013

Po prostu Stavros!/ Simply Stavros!



Bez lezakow, gladkie wybrzeze obmywaja fale, bezowy piasek i polamane, drobne muszelki. Muszelki w kolorze kredowej bieli i delikatnego różu. 

O godzinie jedynastej, przed południem, w dzień powszedni, kilka wypożyczonych samochodow zdobi przyplazowy parking. Kto bardziej przedsiębiorczy przyjechal z wlasna parasolka. 

Woda kusi lazurem, watowe obłoczki przemykają nad gora Zorby. 

Plaza poprzetykana w większości obcokrajowcami i to w takich odległościach, ze „gumowe ucho” nie dziala.  Spotykamy wiec trochę Rosjan, trochę Wlochow, trochę Francuzow, gdzies tam z glow unoszących się powyżej małych fal slychac jezyk z Pragi.

Leze na zasypanym piaskiem reczniku i patrze się to na wode to na te gore, która zdobi wybrzeże. I mysle sobie, ze się tu coraz piękniej robi.  Dziewiczo, autentycznie, swojsko. 

Można zlapac oddech, pochodzić po okolicy wśród tych wszystkich letniskowych domkow pobudowanych na wydmach, popatrzeć jak kwitna kaktusy. Można mieć odczucie, ze jest prymitywnie, ale chyba tak odpoczywa psychika ludzka, kiedy nie ma tego przymusu „pod kancik”. 

Jest już popołudniu. Kolo trzeciej decydujemy się cos przegryzc. Jest tych tawern kilka, ale w rogu zaprasza trochę bardziej mlodziezowo wygladajace miejsce o nazwie „Almiriki” (Αλμυρίκι) (co to jest almiriki? Kliknij tu http://el.wikipedia.org/wiki/%CE%91%CE%BB%CE%BC%CF%85%CF%81%CE%AF%CE%BA%CE%B

Seledynowe krzesełka z plecionym, jakze Greckim, siedzeniem, zapraszają pod bambusowy daszek. W tle stoi wybielony domek a la wiatrak. 
 
W karcie dania jakby trochę droższe niz w innych miejscach na odludziu, o 0,50 centow czy cos w tym stylu. Ale porcje sa słuszne i ladnie podane. Nic nie ocieka tłuszczem, wszystko wygląda czysto i proporcjonalnie. Zamawiamy salatke grecka (po grecku, żadna tam grecka tylko wiejsκa salata! – w katalogu znajdziecie pod nazwa χωριάτικη - horiatiki). Frytki sa chrupiące, pachna swiezoscia, nieprzesolone. Male kotleciki mięsne z rozmarynem i suszonymi pomidorami to poezja. I byśmy się najadły do syta, ale na stol wjezdzaja jeszcze zapiekane z serem baklazany. Duzy Mithos z bąbelkami to swietny dodatek do tego popołudniowego lunchu. Przy rachunku, Kretenskim zwyczajem, czestuje nas „Almiriki” słodkościami i dobrze zmrozona raki. 

Po takim posiłku, pomimo ze na dworze wciąż zar, można spokojnie się przespacerować i rozchodzić te wszystkie smaczne kalorie.

Po prostu jest pięknie! 

Tuesday 11 June 2013

Dla mam spragnionych kawy „KIPOS”/ „KIPOS” for mums who crave for coffee



Dostaje ostatnio sporo maili od znajomych, którzy z rodzinami, ze znajomymi wybierają się na Krete, a dokładnie do Chania i prosza o porady:  co, gdzie, za ile?
I pomyslalam sobie, ze teraz w tym wakacyjnym okresie sporo wpisow poswiece na takie wlasnie informowanie, przewodnictwo. Czytajcie wiec i szukacje czego dla siebie: o kulturze, o jedzeniu, o tym jak Kreta wygląda oczami kogos kto tu mieszka, ale się nie urodzil. Mysle, ze będzie wiarygodnie i wielu osobom pomoze to w poruszaniu się raz czy drugi po wyspie.
A dziś będzie o dzieciach, bo Chalepianka ma Chalepianeczke, a wiadomo, ze to temat delikatny jak się człowiek z dzieckiem z domu rusza!
Bycie rodzicem zmienia perspektywę spojrzenia na funkcjonalizm miejsc, w które się możemy i chcemy wybrać.
Bezpieczeństwo, wygoda, propozycje, co porobić bez wydawania fortuny to aspekty, które każdy rodzic rozpatruje zanim s z maluchem lub podrostkiem wyjedzie za prog.
Usiasc chwile, w spokoju każdy ma potrzebe. Tutaj od czerwca już cieplo, slonca pelno, turystow przybywa to i ciasno się robi. Ruch jak w ulu.
Stad dla ochłody i relaxu w południowym klimacie polecam wam «Κήπος», czyli park publiczny. Malo się tu obcokrajowcow kreci, Grecy lubia przesiadywać w kawiarni pod rozlozona bougenvilla i chlodzic się przedpoludniowa pora. W czasie sjesty puchy nieludzkie. Ah jak pięknie jest i blogo.
Zielono wszędzie, egzotyka mila dla oka. Ladne alejki. Niewiele ich jest, ale czysto i laweczki sa. Jest plac zabaw dla dzieci z bujawkami. No i taki maly ogrod zoologiczny. Kozki, pawie i kaczuczki. Koniecznie, jak z dziecmi, zabierzcie suchej bulki, żeby cale pokolenie kaczek plywajacych w jeziorku pokosztowalo a dzieci miały radoche.
W centrum parku znajduje się kawiarnia. Ceny takie jak wszędzie, mily serwis, donoszą mrozona wode, żeby klienci wychodzili z uśmiechem a nie jezykiem na wierzchu. Wode, oczywiście, donosza jak cos się zamowi (sic!). Lazienka pelen wypas – przewijak, reczniki pluszowe, milo pachnie, Franek Sinatra podspiewuje. Pelna cywilizacja!
No i jest internet Wi-Fi.  Po całym parku można chodzic i nie tracic kontaktu ze swiatem (sic!)

Thursday 30 May 2013

Moj przyjaciel letni wiatr: Chania Heraklion Vrisses



Jest cieplo, ale w koncowce maja i początkach czerwca to raczej żaden wyjątek na Krecie. 

Parasol kurzu już kolejny dzień wisi nad morzem i przyslania horyzont mleczna biela. Zatarla się linia horyzontu, a morze stracilo kolor jakiegokolwiek odcienia niebieskiego. 

Wieje nam w tyly ten goracy kurz kiedy przemieszczamy się wzdłuż linii morza w kierunku wschodnim. 
Chania w koncowce maja 2013

Krajobraz bawi się z nami w chowanego. Wszedzie bezowo. Przez większość trasy towarzyszy nam widok morza. Miasteczka i wioski wynurzają się z kurzu, a na cyplu pojawia się jak fatamorgana stolica Krety.  

Do Heraklionu wybieramy się rzadko, bo i nie za bardzo jest kiedy. Tylko tak na prawde dobre dusze nas tam sciagaja, a tak standardowo, jak to w dużym miescie, gdzies na południu, na pewnej wyspie, jest duszno, niekoniecznie tak czysto, jest mnóstwo interesujących miejsc, funky spotów i wszystko to rozrzucone to tu, to tam. Można dobrze zjeść: nasz suvlak jest tak napchany frytkami, ze trzeba „grecka kanapke” jesc widelcem i nozem. Sklepow jest sporo i jest co wybierac, ale wciąż drogo. Szal zakupowy zacznie się od lipca wraz z przecenami. Dzieki ci kryzysie za ludzkie zniżki, a nie dziesięcioprocentowe pseudo-okazje! Chcemy jechać do Knossos, bo już tyle lat minelo kiedy ostatnim razem odwiedziliśmy Minosa, ale palac i cenne ruiny sa tylko do 17:00. Nauczka, żeby zawsze sprawdzać do kiedy się wszystkim chce pracować. 

Suvlak Heraklionski

Z Heraklionu wracamy do Chania, ale zachaczmy o Vrisses. Zanim usiądziemy przy strumyku z kaczkami, chlupoczacym sobie przy centralnym placu, idziemy na krotki spacerek. 
 
Apokoronas Vrisses
Przechodzimy obok urzędu miasta i szkoły, gdzie na zacienionym drzewami boisku chłopaki graja w noge, a dziewczynki w klasy. Na rogu stoi prosty, gustowny, nowoczesny dom, który w ogródku chowa tajemnice drewnianego domku na drzewie. Kilka ulic dalej, starsza pani na tylach domu grilluje rybe z podwiniętym ogonem. 

Konczymy ten wioskowy spacerek w chłodzie smukłych fontann. A ja zaczynam sezon: zamawiam sobie szklaneczke ouzo. Cale 2 euro i barmanka od serca leje! 
Vrisses

Nie ma tlumow, nie trzeba się przekrzykiwać, ceny o kosmosie nie slyszaly.

Szkoda, ze tak mało tu turystow doceniających atmosferę Kretenskiej wsi!  

Sunday 19 May 2013

Inspiracje do szczescia – Porty Seitana



Zaniedbalam sie ostatnio z tym pisaniem, ale tak mnie wciagnela codziennosc, ze nie bylo czasu na siedzenie, a nawet na notatki, które często uskuteczniam przed kolejnymi postami, podczas spacerow, kaw gdzies tam, czy siedząc pod jakas pokrecona oliwka.  


Jeszcze przed chwila była Wielkanoc.  Było zacisznie i rodzinnie i refleksyjnie. Bo zawsze cos się takiego zdarzy, ze natchnie do myslenia…jeśli chce się, oczywiście, pomyslec! 


Pomyslalam, ze ludzi lepi i zmienia swiat w ktoym zyja, a w dorosłym zyciu  również swiat w  który decydują się wejść. I generalnie maja dwa wybory, albo starac się być szczęśliwymi, albo się na sile unieszczesliwiac.


Bycie szczęśliwym to raczej ciezka praca i stan absolutnie NIESTALY, z zalozenia. Dazenie do szczęścia to nie droga uslana trupami jak to się co poniektórym wydaje. Bycie „szczęśliwym” kiedy się innych unieszczesliwia  raczej dobrze nie wrozy na przyszlosc.


Czemu o tym pisze? 


Bo taka mysl naszla mnie ostatnio, nie po raz pierwszy i ostatni, objezdzajac kawalek wyspy. Nie tak daleko od domu, jazda od Chania minimum pol godziny. A tam cud! …Mijamy wioske Chordaki (Χορδάκι) i wjezdzamy w lyse pola pokryte kolczastymi krzaczkami. Nic nie zapowiada, ze tuz za kosciolem obstawionym zardzewiałym drutem, trzymającym wyglodniale owce w ryzach, kryje się skalisty zjazd i widok zapierający dech w piersiach. 


Na horyzoncie granatowa morska woda, która już w kolorze intensywnego lazuru wpływa do przesmyku dzikiego wawozu. Wiatr zacina, a granatowe baranki przeobrazaja się w buchajaca biala piane. Kretenska Niagara!


Az chce się zejść, żeby dotknąć tych napuszonych balwanow. I strach, ze nas podmyje i zabierze w te morskie otchlanie. 


W powietrzu czuc slone kropelki, wilgoc, a przed oczyma przestrzen, która az zmusza do głębokich oddechow. 


Nie cale 10 minut w dol i dotykamy blado bezowego piasku. Czuc jakby się zeszlo do paszczy smoka (ha!) 

Ile by się po Krecie nie jezdzilo, ile by się nie zagladalo w zakamarki wyspy, zawsze nas ta ziemia zaskoczy, uglaszcze i przytuli i postraszy tez. 


Kiedys się nad tym nie zastanawiałam, dzisiaj wciąż pozostaje pod wrazeniem jak wyspa i jej obrazy pozostają w podswiadomosci i pulsują pod powiekami kiedy próbujesz zasnąć. 


I kiedy tak stoisz posrod tych cudow natury to zlewasz się w jedno z tym co pod stopami i z tym do czego wyciągasz rece a czego siegnac nie możesz…z tym błękitnym sklepieniem. 


Znalezc piękne miejsce i nim się zachwycić…zachwycać…to tak jak znaleźć w sobie cos przyjemnego, pozytywnego, a może i pięknego. Cos co może trwac!  


I taka prosta myśl, ze czasami po prostu warto się rozejrzeć dookoła siebie, poszukać jakiegoś pięknego skrawka i trzeba się postarać zauroczyć, zachlysnac nawinie banalem! …przecież nie tylko dziury w drodze i brak chodnikow i tak dalej ... 



Kreta to wspaniala wyspa na takie nagle katharsis i szlak poszukiwania prostych radości!  

Wednesday 24 April 2013

Jada wozy kolorowe



Chociaz ostatnie dwa dni nabraly znowu zimowego rozpedu, to bez przeklamania mozna powiedziec, ze u nas wiosna, poczatek sezonu pelna geba!


Raj dla milosnikow kolorow, szukających natchnienia w teczy platkow! 


Zolto wszędzie, fioletowo wszędzie. Przy drogach przebija czerwien delikatnych makow, które gna się anemicznie w rytmie wiosennego wicherku. Gdzie indziej liliowe kruszynki wychylają kwiatowe glowki spod łanów koniczyny. 


Jeszcze do niedawna z wierzbowo podobnych galezi zwisaly nad chodnikami pulchne, napuszone kuleczki innego wiosennego kwiatu. 


Kwitnie wszystko! Kwitnie po raz kolejny w tym roku, lub jeszcze zakwitnie. Czasami zanim oko zdarzylo nacieszyć się tym widokiem, już sobie przekwitło i uraczy nas swoimi wdziekami dopiero za rok, o tej samej porze. Piekne biale lub fioletowe margarites, stroja się za dnia i kryja swe wdzięki przed zachodem slonca. 


Przepychaja się miedzy sobą, wchodzą na siebie, toruja sobie droge takie na przykład herbaciane roze posrod patyczkowatego kaktusa. 


Wgryzaja się w zrenice kolory, swidruja zmysły obrazy i zapachy. 


Rosna kwiaty, chwasty, drzewa, ziola, warzywa, owoce. Kaktusy się okwiecily. W ogródkach pelargonie, chryzantemy, rumianek, lawenda (moja ukochana!). 


Ożywiły się ptaki, koty grzeja skotłowane futro na rozgrzanym betonie drog. Leza sobie plackiem i kontemplują ciepełko. Motyle urzadzaja zabawe w berka. Pierwsze baki i osy wyleciały na zwiady. 


Mienia się w sloncu liscie akacji, tak jakby ktoś obsypal je fosforyzującym brokatem. 


Panowie z golymi torsami maluja lawki i slupki tawerniane. Trawniki zostają dopieszczone spora dawka nawadniania. Pala się liscie, malowane sa lodzie. 


O tej porze na Krecie po prostu tak jest! 


Można dostać pozytywnego zawrotu glowy!