Jest cieplo, ale w koncowce maja i początkach czerwca to raczej żaden
wyjątek na Krecie.
Parasol kurzu już kolejny dzień wisi nad morzem i przyslania horyzont
mleczna biela. Zatarla się linia horyzontu, a morze stracilo kolor
jakiegokolwiek odcienia niebieskiego.
Wieje nam w tyly ten goracy kurz kiedy przemieszczamy się wzdłuż linii morza w kierunku wschodnim.
Chania w koncowce maja 2013 |
Krajobraz bawi się z nami w chowanego. Wszedzie bezowo. Przez większość trasy
towarzyszy nam widok morza. Miasteczka i wioski wynurzają się z kurzu, a na
cyplu pojawia się jak fatamorgana stolica Krety.
Do Heraklionu wybieramy się rzadko, bo i nie za bardzo jest kiedy. Tylko
tak na prawde dobre dusze nas tam sciagaja, a tak standardowo, jak to w dużym
miescie, gdzies na południu, na pewnej wyspie, jest duszno, niekoniecznie tak
czysto, jest mnóstwo interesujących miejsc, funky spotów i wszystko to
rozrzucone to tu, to tam. Można dobrze zjeść: nasz suvlak jest tak napchany frytkami,
ze trzeba „grecka kanapke” jesc widelcem i nozem. Sklepow jest sporo i jest co
wybierac, ale wciąż drogo. Szal zakupowy zacznie się od lipca wraz z
przecenami. Dzieki ci kryzysie za ludzkie zniżki, a nie dziesięcioprocentowe pseudo-okazje!
Chcemy jechać do Knossos, bo już tyle lat minelo kiedy ostatnim razem
odwiedziliśmy Minosa, ale palac i cenne ruiny sa tylko do 17:00. Nauczka, żeby
zawsze sprawdzać do kiedy się wszystkim chce pracować.
Suvlak Heraklionski |
Z Heraklionu wracamy do Chania, ale zachaczmy o Vrisses. Zanim usiądziemy
przy strumyku z kaczkami, chlupoczacym sobie przy centralnym placu, idziemy na
krotki spacerek.
Przechodzimy obok urzędu miasta i szkoły, gdzie na zacienionym drzewami
boisku chłopaki graja w noge, a dziewczynki w klasy. Na rogu stoi prosty, gustowny,
nowoczesny dom, który w ogródku chowa tajemnice drewnianego domku na drzewie.
Kilka ulic dalej, starsza pani na tylach domu grilluje rybe z podwiniętym
ogonem.
Konczymy ten wioskowy spacerek w chłodzie smukłych fontann. A ja zaczynam
sezon: zamawiam sobie szklaneczke ouzo. Cale 2 euro i barmanka od serca leje!
Vrisses |
Nie ma tlumow, nie trzeba się przekrzykiwać, ceny o kosmosie nie slyszaly.
Szkoda, ze tak mało tu turystow doceniających atmosferę Kretenskiej wsi!
0 comments:
Post a Comment