Pages

Po prostu Stavros!/Simply Stavros!

Bez lezakow, gladkie wybrzeze obmywaja fale, bezowy piasek i polamane, drobne muszelki.

Jada wozy kolorowe

U nas wiosna, poczatek sezonu pelna geba!

Zakurzony Marzec i te zapomniane Kretenskie wioski

Odszedł kolejny marzec, ale cykl wietrznego żaru, stojącego w powietrzu kurzu, mżawek, pozostał.

Sielankowy koniec Lutego

Wial notias, ten wiatr z południa. Przyniosl piachu cale garści. Zagrzalo, zapyliło w kolorze ochry.

Grecka goscinnosc - lekcja goscinnosci

...i tak sobie gawedzilysmy, glownie o Greckiej i znanej Kretenskiej goscinnosci

Tuesday 31 January 2012

Wtorek, 31 Stycznia 2012: o pogodzie, zarciu, o pogodzie. Co mozna zima na wyspie robic?

Wysmieja mnie w Polsce jak napisze, ze u nas znowu mrozy. Nasze od 1 do 4 stopni  na plusie to tropiki w porownaniu ze Slowianskimi minus 20. Zrobilam jednak wywiad srodowiskowy i wiekszosc moich respondentow przyznalo, ze ostatnia taka zima to chyba jakies 10 lat temu goscila na wyspie. Poza tym, jak na dalekie poludnie to nie zarty taka pogoda. No i jeszcze trzeba dodac, ze reszta Grecji, zwlaszcza polnocne rejony, tak jak donosza media (bo ja sie nigdzie w tamte strony poki co nie wybieram), wcale nie rozni sie znaczaco od Polskich mrozow; sniegi i temperatury -11 czy -14.

My tu na wyspie rozbestwieni troche jestesmy; i jesli chodzi o warunki pogodowe i o jedzenie i jego jakosc. Nazwalabym to syndromem zgrecczenia. Kto tylko choc troche pomieszka na wyspie, przyswoi sobie na mur dwa stale tematy konwersacji: o pogodzie i o zarciu wkolko bedzie nawijac. Jakby nie bylo sa to dwa z trzech (procz historii) najwazniejszych filarow zycia wyspiarskiego. Do tego dochodzi doza dramatyzmu, ktora powoli zarazamy sie od emocjonalnych Grekow i wychodza z tego takie wiadomosci, jak tylko czlowiek do muru zostanie przyparty….

Aura od dwoch dni nie korzystna. Wieje a morze prezentuje sie w kolorze wypranej myszy (o szarosc w odcieniach jasnych mi chodzi i o moj niechetny stosunek do tego stanu rzeczy, gdyby ktos nie zrozumial metafory). Notorycznie deszcz lub kapusniaczek zacina. Czasami grad uderzy. Kolezanka wczoraj wyszla po papierosy . Kolezanka Greczynka nie jest, ale zamieszkuje na wyspie Zeusa juz prawie lat dwadziescia. Po wycieczce do kiosku ot takie ostrzezenie mi wyslala w formie  desperackiego smsa: “Nie wychodz z domu, mozg ci zamarznie!” . Przesadzila? Moze troche, biorac pod uwage, ze wiekszosc osob, wyspiarzy i przyjezdnych zima chodzi w baletkach, lekkiej kurtce i pewnie jakies 80% nie ma i nigdy nie miala rekawiczek czy welnianej czapki w szafie.

Ja jestem wrazliwa osoba, poza tym w zime zazwyczaj podrozujemy z mezem wiec wlasciwy na zimowe pogody ekwipunek posiadamy. Maz moze troche mniej, bo jak to kazdy facet zawsze chojraka zgrywa, az sie w tamtym roku zapalenia pluc dorobil, nie dodam przez co! Dzisiaj korzysta z moich porad i jak tylko go lupie w kosciach to kieliszeczek Metaxy stawia pana na nogi.

Nie znaczy to, ze my tu w zime ciagle na rauszu chodzimy. Grecy, oczywiscie pija a to winko, a to tsigoudia (tutejsze raki), a to rakomelo (raki z miodem – pycha! Zawsze w moich ulubionych! Przypomina nasz polski krupniczek). Z piciem jak z jedzeniem, rodzaj trunku bardzo uzalezniony od pory roku…chyba nigdy nie widzialam Greka, ktory zima delektowal by sie ouzo! (no chyba, ze w krainie, gdzie taki trunek sie produkuje!) Z chodzeniem i gimanstyka u Grekow raczej na bakier, aczkolwiek i to sie powoli zmienia, bo ludzi przy dzisiejszych zmianach na lekarza zaczyna byc nie stac i wola na tensiowki wydac!

A chodzic mozna i trzeba. Ja ubostwiam spacery, a zimowe spacery po Chania maja niepowtarzalny urok. Wiem, ze wiekoszosc osob przewaznie spragniona slonca, morza i tego typu atrakcji preferuje Krete letnia pora. Jestem natomiast przekonana, ze wiele osob pokochaloby i tutejsze zimowe ferie. Zawsze bedzie cieplej niz w Polsce. Nie ma tlumow. Mozna odpoczac od szalencow, ktorzy otaczaja nas na codzien i posrod wakacyjnych tlumow (a jest sporo tego kwiatu!). Jedzenie zima jest tak samo wysmienite jak latem, aczkolwiek na inne smaki kladzie sie nacisk. Kretenczycy obsesyjnie przestrzegaja por roku i rzadko na kretenskim stole w zimie znajdzie sie produkty, ktore nie odpowiadaja obecnym miesiacom. Bedzie wiec mniej owocow a wiecej warzyw. “Jedzeniowy regionalism” rzadzi i sama dobrze sprawdzam, zeby wsrod boagctwa kretenskich smakow nie zakupic jakiegos “nieporozumienia” z Ekwadoru czy Bawarii.

Zima mozna i trzeba:

podelektowac sie sokiem z pomaranczy wlasnorecznie zebranych u znajomej w gaju (mam zrodlo, jak przyjedziecie to zaprowadze!),

pochlonac kilka chrupiacych, prosto z patelni kaltsunakia ze swiezym szpinakiem  i feta (kalstunia to nasze pierozki, ale nie na goracej wodzie dochodzace, a na patelni w extra virgin oliwie smazone lub wersja light w piekarniku pieczone)

wypic malotire, herbate z kretenskich ziol zebranych w gorach, zagotowanych ze skorka pomaranczy, paleczka cynamonowa a na koncu zaprawiona miodem z tymiankiem.

Ze jedzenie jest tak wazne nigdy bym sie nie dowiedziala, gdybym nie zdecydowala sie zamieszkac na Chalepianskim wzgorzu. Jedzenie to styl i jakosc zycia, o ktora kretenskie rodziny bardzo dbaja, a ja z wiara neofity staram sie to zaadoptowac w moim polsko-greckim domu. Poza tym im prosciej tym lepiej! …ale trzeba czasu, zeby to zrozumiec!

Dobra, czas napalic w kominku. Jesli zima na Krecie, to koniecznie zazyczcie sobie kominek! Gwarantuje, ze sie przyda.




Thursday 19 January 2012

Czwartek, 19 stycznia 2012,

Jedna z absolutnie pozytywnych mysli o zeszlym roku jest mysl, ze to byl rok poznawania wielu cennych, dobrze mi zyczacych ludzi. Rok zmian w zyciu zawodowym, ktore az sie prosily, ze musza nadejsc, bo innaczej ducha bym wyzionela. Razem ze zmiana pracy nadeszla mila niespodzianka w postaci nowych znajomych i wartosciowych ludzi, ktorzy wypelniaja od jakiegos czasu moje wolne chwile.

Na swieta wszyscy sie porozjezdzali, bo jak to na wyspie bywa, sporo tu “rozbitkow” z roznych stron swiata. Przynajmniej raz na rok kazdy “do siebie” wraca, a potem szybko, zmeczony wyjazdem, wraca do wyspiarskiej zimowej oazy spokoju i lapie blogi oddech, az do letniego szalenstwa.

Wrocila juz moja Pani P. i dzis w ten piekny sloneczny dzien (po wczorajszej Syberii) po rzucaniu sie sobie w ramiona, udalysmy sie nad zatoke na starowce , czyli tutejsze limani. Slonce grzalo pelna para wiec mozna sie bylo usadowic na zewnatrz. Cudny dzien, wysmienite towarzystwo. Neska z mlekiem i cukrem. Dla mnie bez cukru malotira (aromatyczna herbata z kretenskich gorskich ziol) i tak siedzialysmy w te cieple zimowe popoludnie, az slone oslablo, cieplo urbane, rozgrzane rozmowa i napojami.
 
Jedyne co nam w dosc regularnych odstepach czasowych, dosc czestych odstepach, przerywalo rozmowe, to byli przeroznej masci handlarze obnosni. I tak, w przeciagu ok. 2 godzin, ten sam czlowiek wygladajacy na Hindusa, probowal nam wcisnac pirackie filmy na DVD. Ujmujac rzecz na skroty, przez nasz stolik przeszedl nastepnie jakis gluchy czlowiek proszacy o wsparcie (ze byl gluchy to trudno stwierdzic, ale tak bylo na kartce, ktora nam pod obrus wciskal). Potem dwukrotnie pojawil sie Pan Azjata z otwarta walizka, zawieszona na szyi, pelna plastikowego kiczu, usmiechajacy sie przemilnie i jak nozem cial wymawiajacy magiczne “kato, kato” (co to jest cholera, to “kato”…moze mi ktos objasnic?).
 
Szczytem wszystkiego byl ostatni handlarz (tym razem pochodzenia Cyganskiego, nie pytajcie z ktorych to Cyganow) z Rumcajsowa broda w jednej rece trzymajacy dlugi drag, czyli elektryczna maszyne do stracania oliwek a w drugiej …tak, kochani, poreczna PILE LANCUCHOWA probowal opchnac!  Az starch pomyslec co by sie dzialo gdyby sie facet zdenerwowal, ze w dniu dzisiejszym obrotu nie bylo.
 
Staram sie myslec pozytywnie, ale wyglada na to, ze kryzys w Grecji znaczaco wplynal na sposob handlowania i oferowany asortyment. Ciekawe czy za chwile nie beda bomb domowej roboty po starowce obnoscic? Jak na razie sytuacja kryzysowa, ale jeszcze nie bombowa!

Dobrze, ze slonce wciaz nad Grecja swieci! Dzieki ci Panie!

Sunday 15 January 2012

Niedziela, 15 stycznia 2012


Zaczynajac monotematycznie, to przede wszystkim musze napisac, ze znowu LEJE! Przynudzam z ta pogoda, ale to chyba moje zaadoptowane Greckie DNA przeze mnie przemawia. Jak jest zima to wszyscy (ja sie oczywiscie do wszystkich zaliczam!) kolektywnie jak Kreta dluga i szeroka (I pokusze sie stwierdzic, ze jak Grecja tez) jecza, ze zimno, ze nieprzyjemnie, ze sie nic nie chce i aby do lata. A jak tylko lato do drzwi zapuka I upal sie da we znaki, to wszyscy beda sapac, wahlowac sie i marudzic, zeby sie chlodniej zrobilo. Tak to u Hellenow wyglada. U “Mieszkow” zas o cisnieniu sie ciagle opowiada, ze cisnienie spada, ze rosnie, a jak sie komus czegos chce czy nie chce, to cisnienie jest za ten stan odpowiedzialne…czyz nie? 

Tak wiec pada, ale nie od tej mokrej pogody jakos smutno sie dzisiaj zrobil. Smutno, bo czas rozebrac choinke. A bez nuty skromnosci, musze przyznac, ze to bylo wyjatkowe drzewko w tym roku. 

Po pierwsze, choinka miala zapach. Pachnialo a pachnialo. Nie to co pod inne lata, gdzie w akcie desperacji co poniektorzy musieli kupowac odswiezacz do powietrza “Breeze” o zapachu sosny, jodly czy tam lesnym zapachu. Mnie sie to nie zdarzylo, ale znam takie przypadki. Jakos sobie trzeba radzic. Na emigracji szybko sie czlowiek uczy, ze jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma. A jak sie z tym jeszcze w dosc szybkim tempie pogodzisz, to mozesz sie uwazac za szczesliwego lub przynajmniej za szczesliwszego czlowieka. 

Wracajac do tematu choinki to po drugie w koncu, w tym roku  nie ja sama to drzewko do domu tachalam i je ubieralam. Lata dawania przykladu innym nie poszly na marne, tylko trzeba sie bylo w cierpliwosc uzbroic. 

Ubostwiam drzewka Bozonarodzeniowe. Nie lubie tych dizajnerskich cudow. Na takim drzewku ma byc przytulnie, swoisko i kolorowo. 

I teraz mi tak sie melancholijnie robi jak musze zdejmowac slomkowe aniolki pokrzywione przez lata siedzenia w ciasnych torbach i czekajace na doroczne entree. Zdjemuje pluszaki, recznie malowane szklane, okragle, w ksztalcie auta lub skarpety bombki. Sa tez plastikowe ozdoby, szopka. Haftowane laleczki, balwanki. Drewniane aniolki, ptaszki. Delikatnie schodza z galezi do ozdobnych pudelek, owiniete w bibule, zeby w przyszlym roku godnie sie prezentowaly. A na tegorocznych przecenach na pewno i tak jakies “towarzystwo” zostanie dokupione, bo u nas taka tradycja, ze co roku chociaz jedna zabawke trzeba dodac do kolekcji. 

A jak sie takie zabawki z choinki zdejmuje to mozna sie refleksjom oddac o poprzednim roku i podjac noworoczne postanowienia. 

Jaki jest Nowy Rok w Grecji? Wyglada na to, ze bedzie ciezki i pewnie jeszcze ciezszy ekonomicznie i spolecznie od poprzedniego. Ale nie dlatego Sylwestrowych szalenstw nie ma. 

Grecy nie maja w tradycji szampanskich bali. Kiedys mi to przeszkadzalo, ze cala Polska zanurzona w tancach, konsumpcji, a tu na chalepiankim wzgorzu przy kolacji czekamy do polnocy. Potem z balkonu, w pizamowych strojach, z kieliszkiem szampana, patrzymy na pokaz sztucznych ogni. A potem to juz jestesmy tak uspieni i znudzeni, ze idziemy spac. Oczywiscie, ze mozna wyjsc i sie wychodzi na greckie buzuki, czyli greckie opa opa na zywo, ale impreza zaczyna sie o nieludzkiej porze 2 czy 3 w nocy, kiedy ktos, kto nie ma w zwyczaju lapac dlugiej popoludniowej drzemki, nie ma szans dotrwac do tej dzikiej godziny.

Poza tym, jak juz wczesniej wspominalam, czlowiek do wielu rzeczy potrafi sie przyzwyczaic, a potem to nawet za czesc siebie samego te obce zwyczaje uwaza. 

Stad tez w tym roku szykowalam sie na sylwestrowe szalenstwo przy kominku  w mojej nowej pizamie od Swietego Mikolaja (vel greckiego Agios Vassilis), a tu trzeba sie bylo do cioci na trapezi zbierac. 

Trapezi to po grecku stol, ale jesli ktos cie do tego stolu na jedzenie zaprasza to tez sie mowi, ze bylam na trapezi, czyli imprezie przy stole. W skrocie, kazda jedzona impreza przy stole, w Grecji bedzie nazwana “trapezi”. Na trapezi jest sie zaproszonym albo sie zapraszam czyli jesli ktos cie nakarmil to wypadaloby i jego w ktoryms momencie ugoscic..to tak na marginesie, aczkolwiek taka wymiana dobr zywnosciowych (i nie tylko) ja tobie - a ty mnie- ma bardzo duze znaczenie w Greckiej kulturze i dobrze o tym pamietac.

Czyli, trapezi....Czym sie takie Sylwestrowe trapezi rozni od codziennego trapezi? Niczym. Jest to jeden z tych wieczorow kiedy rodzina wspolnie oddaje sie konsumpcji. Tradycyjnych potraw jako takich nie ma. Natomiast w tradycji jest granie w karty na tzw. szczescie. Przewaznie panowie cos tam chachmeca do polnocy, a potem mlodziez powoli zbiera sie na buzuki. 

Szampan, forget it, w tradycji nie funkcjonuje i jesli ktos jest przyzwyczajony, ze lampka musi byc, to polecam na grecka impreze udac sie z wlasna butelka. Ja w tym roku udalam sie z dwiema; wersja dla doroslych i dla dzieci. Szampan dla dzieci o smaku truskawkowym zrobil furore, a Ruskoje Szampanskoje zostalo potraktowane per noga (nie mowilam, ze Grecy nie za bardzo wiedza o co chodzi z tym szampanem?). 

Ale tak lyso i nijak jednak nie do konca to wszystko wyglada, bo nedza greckiej tradycji bozonarodzeniowej zostaje wynagrodzona po polnocy. Co sie dzieje? Wczesno noworoczne czary moi drodzy!  

Kto pierwszy do domu wraca niech nie zapomni prawa noga prog przekroczyc. A jak tylko drzwi uchyli niech kamien przez prog wrzuci do srodka. Kamien to symbol sily, witalnosc i zdrowia, ktore maja gospodarzom przez nowy rok towarzyszyc. A jak ma sie juz zdrowie to i kasa nie zaszkodzi. Dlatego po kamieniu wrzucic trzeba owoc granatu. Greckie "rogdi" to pieniadze, ekonomiczna stabilizacja. Dobrze nacisnac na ten owoc co by granatowe nasionka suto sie po holu rozsypaly. A zeby to wszystko w calosc sie zlalo i zeby wiara i duchowe bogactwa domu nie opuszczaly to razem z wlascicielem wchodzi ikona wczesniej pozostawiona przez drzwiami. Po tym wszystkim mozna spokojnie udac sie na spoczynek z przekonaniem, ze jakiekolwiek “plagi egipskie” nasze domostwo omina. 

W pierwszy dzien roku mozna do domu gosci zaprosic i  czesto organizuje sie grilla czy lunch, biorac pod uwage, ze nocnych szalenstw nie bylo. Tego dnia czlonkowie rodziny dziela pite – okragle biszkoptowe ciasto w ktorym schowany jest pieniazek symbolizujacy Chrystusa. Pite dzieli na kawalki, ktore naleza w kolejnosci: pierwszy do dzieciatka, drugi do domu i potem jak leci. Komu sie pieniazek trafi ten ma ekstra bonus szczescia na nowy rok. Pite dzieli sie tez w roznych kregach, cechach, zwiazkach, w sumie przez caly okres karnawalu. 

Po 1 stycznia w Grecji spowolniony rytm trwa do dni po 6 grudnia. W kraju morza i zatok jaka moglaby byc najpiekniejsza tradycja Trzech Kroli? Glowne reprezentacyjne limani       ( port, zatoka) zapelnia sie lodkami i tlumami gapiow. Do wody zostaje wrzucony krzyz, a ochotnicy, smialkowie (obdarzeni przez los wlasciwa masa ciala, miesni i masa woli!) nurkuja w zimowych falach lub przy ladnej pogodzie w mrozacej wodzie, zeby ten krzyz zlapac i zapewnic sobie boska opieke przez kolejne 12 miesiecy.

Po tym dosc szczegolowym opisie chyba kazdy przyzna,ze bidna grecka tradycja bozonarodzeniowa zostaje zrekompensowana bogactwem przesadow i noworocznych inicjacji. 

A bylabym zapomniala, jesli jeszcze po tych wszystkich ceremoniach mamy stracha, ze sie niewystarczajaco zabezpieczylismy przed zlem tego swiata i jego ludzi, to zawsze przez drzwiami mozemy rozdeptac okazala bulwe jakiegos kwiatka lub cebuli. 

A tak na serio to kto nie wierzy w czajaca sie zla energie? Albo na przyklad, ze taki obraz Zyda powieszony tylem do drzwi wejsciowych, bogactwo domu zapewni?

Nie badzmy hipokrytami….Raz, dwa, trzy….nie tylko w Grecji takie czary maja miejsce...

Saturday 14 January 2012

Sobota, 14 stycznia 2012


Mam nadzieje, ze dwudniowe  slonce i przejscie z szaroburego na gleboki blekit koloru morza, oznacza, ze w koncu pogoda na wyspie wychodzi na prosta. Nareszcie mozna otworzyc okno, usiac na werandzie nie ryzykujac, ze po dwoch sekundach rozboli cie glowa, przemokniesz do suchej nitki i stracisz szybe. 

Zima na wyspie nie zawsze jest ostra, ale w tym roku malo pozytywna aura wszystkim  dala do wiwatu. Mniej wiecej od polowy grudnia bylo tak: wiaterek 10 w skali Beauforta , temperatura w okolicach 5 stopni, sciana deszczu. Nie zawsze tak jest, bo zdarzaja sie swieta w sandalach i z krotkim rekawkiem. 

Zycie w domu na chalepianskim wzgorzu ma mnostwo pozytywnych aspektow:
-         - Widok w lini prostej  ktorego nikt ci nigdy jakas paskudna konstrukcja nie zakloci ( niestety z boku udalo sie samozwancowm - budowlancom postawic pistacjowy kloc o trzech pietrach konkurujacy z bezgustownym klocem z lat 80 -tych ) .
-        -  Letnia bryza nadchodzaca od morzai I kojaca  rozgrzane mury i ciala w prazace kretenskie lato.
-           - Zima widok wciaz zapiera dech w piersiach, ale wietrzysko jest bezlitosne,a jak to na wzgorzu bywa, nic cie przed tymi chlostajacymi wiatrami nie chroni.  

Przez te mrozy wszystkiego mi sie odechcialo. Wyjsc nie za bardzo bylo jak I dokad. W domu, zeby spokojnie usiac trzeba sie bylo ubrac na cebulke. Z lozka wstac sie nie da bez szlafroczka I grubej skarpety. Albo ci nos marznie, albo rece albo stopy kostnieja. 

Ja jestem typ cieplolubny, po prostu nie nawidze jak mi przez jakas czesc ciala chlod przenika. Szaro, zimno to i srednia motywacja do dzialania. Stad tez tak spory okres przez ktory wiecej myslalam, zeby cos napisac a slowo w prozni zawieszone trwalo. 

W tym roku sporo osob pytalo mnie sie jak wygladaja swieta Bozego Narodzenia w Grecji i tak sobie teraz mysle, jakie w tym roku byly to swieta? Rodzino-przyjacielsko-tradycyjnie-kanapowo-kominkowe, tak sobie mysle. 

Jakie zyczenia sie sklada? Kala Christugena lub Chronia Polla sie mowi (Καλά Χριστούγεννα, Χρονιά Πολλά.). To drugie to takie uniwersalne zyczenia, co by sie nie dzialo, zawsze bezpiecznie, jesli sie arkanow greckiego jezyka nie poznalo, powiedziec just “ wszystkiego najlepszego”. 

Jesli tylko tak wypada, ze jestesmy na Krecie, tradycja jest, ze zawsze u nas robimy wigilie. W Grecji nie ma takiego zwyczaju, ale poza Polska gdzies jeszcze jest? W Grecji jest skromnie w kwesti bozonarodzeniowej tradycji kulinarnej: dwa rodzaje ciastek: melomakarona i kurabiedes (to pierwsze plynace miodowa polewa, drugie ginace pod kolosalna pokrywa cukru pudru) i to by bylo na tyle - nie to co rozpusta Wielkiej Nocy! Wiem, wiem, obiecalam przepis, i jak tylko ochlone od nadmiaru wszedzie obecnych ciastek to bedziecie piec melomakarona,ktorymi, nie przesadzajmy, mozna sie delektowac caly rok.

Zapraszamy bliskich znajomych z dziecmi, staramy sie rodzinnie zebrac do kupy. Przez dzielace nas odleglosci srednio nam wychodzi, ale wierze, ze koncu wszyscy razem usiadziemy do wigilijnego stolu.

Zawsze jest swieza choinka tak jak w moim rodzinnym domu w Warszawie. Jakby to brutalnie nie zabrzmialo, nie wyobrazam sobie zielonego plastiku majacego sluzyc za centralna dekorkacje domu w te dni. 

Zawsze sa prezenty dla wszystkich gosci, ktore rozpakowuja po kolacji 24 grudnia. My nasze, po amerykansku rozpakujemy 25 grudnia rano, a reszta Grecji pierwszego dnia Nowego Roku.  

Grecy wigilii jako takiej nie celebruja, ale od mniej wiecej dwoch latch obserwuje wzmozony trend organizowania rodzinnej kolacji w dniu 24 grudnia. Chyba to taki pozytywny efekt panujacego w kraju kryzysu, ze ludzie szukaja bliskosci wsrod bliskich a nie lataja po knajpach, jak to dawniej bywalo. 

Trudno zorganizowac wigilie taka jak w Polsce I trzeba pojsc na kompromis. Nasze polskie smaki sa dosc brutalne dla greckich zoladkow chowanych na oliwie z oliwek. Najlepiej co roku prezentowac staly element i po woli wszystich do niego przyzwyczajac. Tutaj sie nie posci wiec w tym roku sie nad towarzystwem zlitowalam I niech mi grzech zostanie odpuszczony, ale stalo mieso na wigilijnym stole. Grzyby, barszcz czerwony, kompot suszu zostaly przygotowane dzieki zapasom z Polski. Mozna tez goscic towarzystwo pierogami, sledziami, bigosami ze wzgledu na lokalna obecnosc rosyjskiego “spolem” o nazwie Moskwa, ale jest ryzyko, ze sie to bedzie pozniej samemu jadlo. Jak to mowi moj znajomy, za duzo tego kwasu jak na Greckie zoladki. Musze natomiast wyznac, ze salatka jarzynowa zawsze cieszy sie wielkim powodzeniem I jest to bezpieczne I gleboko doceniane “danie”. No I podziw gosci jak mi sie udalo pokroic te wszystkie ingrediensy w tak droba kosteczke. Serdecznie polecam jesli chcecie zablysnac na Greckim rynku smakowym (po uprzednim wybadaniu kulinarnych gustow gosci!). 

Nie ma natomiast przebacz I nikt nie usiadzie do konsumpcji bez podzielenia sie oplatkiem, ktory moja mamus juz w pierwszych dniach rozdania odbiera z parafii na Bema. Oplatek, razem z mala FATNI (szopka) stoi w centralnym miejscu na stole. Zamieszanie sie robi, sentymentalnie sie robi. Grecy to cieply I wrazliwy narod wiec szybko adaptuja tego typu odruchy I szanuja rodzine tradycje, sami obsesyjnie zwiazani z mysla, zeby czas rodziny i ich rodziny funkcjonowaly w spokoju i zdrowiu. 

Potem nadchodza pierwszy i drugi dzien swiat, ktore nie wiele roznia sie od Polskiej tradycji jedzenia I godnego zasiadania przez telwizorem. 

Szopek w kosciele nie ma, ale jesli ktos spragniony jest takiej tradycji, zawsze moze sie udac do katolickiego kosciola na ulicy Halidon. Bez chwalenia sie I przesady, musze przyznac, ze w tym roku szopka halidonskiego kosciola stanela na wysokosci zadania. Okazala, ze zmieniajacym sie oswietleniem symulujacym pore dnia lub nocy. Byl nawet element ruchomy, z tego co pamietam to chyba mechanizm ruchomy (reka sie ruszala) zamontowano u kowala czy moze szewca? Mniejsza z tym. Ozywilo to cala konstrukcje I nawet skierowalo moje mysli przez krotka chwile na szpoke na Miodowej. 

Pstryk, cyk i swieta minely, a potem nastala sylwestrowa noc, czas ekspolozji pieknych greckich zabobonow, o czym w  nastepnym poscie. 

A Wam jak swieta minely? Dla mnie nie mam wiekszej radochy (licelany, jakze wygodny zwrot) niz organizowanie takich chwil w moim rodzinym chalepianskim domu. Jest takie uczucie, ze jesli w swoich czterech scianach takie chwile maja miejsce, to przynajmniej ja czuje niesamowietego powera. To chyba sie nazywa potrzena silnego umiejscowienia lub po prostu sa chwile, ktore pozwalaja ci sie czuc Pania na wlosciach. Usmiechac sie w zwiazku z tym twierdzeniem czy traktowac to powaznie? Dla mnie to wazne. Mysleliscie co dla was jest wazne, tak w ramach noworocznych natchnionych mysli?