Przez te ostatnie dni zapachnialo wiosna! A może latem?
Wial notias, ten wiatr z południa. Przyniosl piachu cale garści. Zagrzalo, zapyliło
w kolorze ochry.
Ptaszki cwierkaja do poznopopoludniowych godzin. Miasto przywdzialo
slomkowy kapelusz. Slonce rozpostarło szampanska kopule nad ceramicznymi dachówkami,
morzem i polwyspami widocznymi z naszego wzgorza.
W przedpokoju stoja kozaki i kurza się w oczekiwaniu na powrot zimy.
W takie dni nabiera się przekonania, ze Kreta to ziemia Bogow!
Blogoslawienstwo – lzej na sercu i ciele. Baletki na golych stopach, przewiewna
bluzeczka z krótkim rękawem. Odzywa ochota na mrozone biale wino - uśmiecha się do mnie moje ukochane
Moshofilero, a wino sąsiada, o ciężkim brandy posmaku stoi i czeka kiedy znowu
spadnie temperatura. Swieze koktajlowe pomidory, oliwki i nektar kreteński to
polewa do a la domowego tagliatelle.
W miescie ruch jakby się sezon rozpoczal, a tu przecież jeszcze tyle
tygodni do Wielkanocy …w początkach Maja. Kawiarnie wystawily stoliki na ulice,
mrozona kawa wrocila do lask, interes się kreci. Wszystkie stoliki zajęte,
panie i panowie grzeja sobie karki i opalają nosy wygladajace spod muchowatych,
ciemnych okularow.
Grzejemy się na werandzie. Glowka malej rozpala się, a spod ciemnych
wloskow (to po Greckim tatusiu) wyskakują blond kosmyki. Taki dziecięcy balejaż.
W przypływie pozytywnej energii nawet Lulis zostaje uraczony swieza rybka i
gryzie male rybie kostki w swoim denerwującym, siga-siga tempie.
Muchy rozpoczely już „wiosennego walca”. Niestety zaczely grasować tez
zarazki. Zapchane nosy, drapiące gardla to wynik takiej pogody. I jeszcze te
wieczory, kiedy siedząc na werandzie mrozisz sobie rece a ostygle kamienie
oddaja wilgoc.
Jeszcze nie można się dac zwieść rozpalonej aurze.
oj, ale mozna dac sie zwiesc aurze tego posta, odrobinie wiatru z poludnia :)
ReplyDelete