Pages

Saturday 16 February 2013

Fenomen izolacji - emigranci i ucieczka od rzeczywistosci



Bedzie juz ponad osiem lat kiedy zdecydowalam sie osiasc na Krecie. Pamietam te kulawe i samotne początki. 

Wyspa, zamknięte srodowisko, brak znajomości jezyka. Szukalam pracy i włos deba mi stawal na widok ogloszen: „tylko dla Grekow, Greczynek”. W ogłoszeniach o wynajem bardzo często pojawial się zwrot: „αποκλείονται αλλοδαποί” ( czyt. Apoklinonde alodapi/ z wyjątkiem cudzoziemcow). 

Dzis ogłoszenia czytam rzadko (bo każdy wie, ze lepiej działa poczta pantoflowa), widze ciemnoskórych nielegalnych emigrantow grzebiących po śmietnikach i mysle, ze procz faszystowskich zapedow umysłowo opóźnionej części greckiego społeczeństwa, jednak cos się lamie w Greckiej mentalności i podjesciu do obcości. Gdzies powstaje proba przelamania stereotypu, ze to nie Pakistańczycy, Arabowie, Albanczycy i wszelkiej masci i rasy obcokrajowcy sa winni za bezrobocie, brud i dziury na ulicach. Ze to tez ludzie, maja prawo do posiadania rodzin, dzieci, domu. 

Ostatnio milo mnie zaskoczyla reklama w telewizji publicznej. Dzieci, same dzieci, pięknie i czysto wyslawiajace się po grecku. Twarze przeróżne, imiona obce, a na końcu napis, ze dzieci urodzone w Grecji powinny mieć prawo do obywatelstwa. Az mi ze dziwienia szczeka opadla! Samo alarmowanie w tak publiczny sposób istniejącego problemu jest siedmiomilowym krokiem w zmianie nastwienia Grekow do obcych. Walka z ksenofobia to z pewnoscia sprawa pokoleniowa, ale dobrze, ze powstają takie reklamy. Zawsze powtarzam, ze ten kryzys nie tylko ogołoci kieszenie greckiego społeczeństwa i przysporzy psychiatrom rzeszy klientów, ale znajdzie tez pozytywny oddźwięk w sposobie w jakim Grecy postrzegają obcość. Poczucie wyobcowania w Europie, przejecia roli kozla ofiarnego, którego bombarduje się ostra krytyka i wyśmiewaniem bardzo skutecznie uczy jak czuje się ofiara, osoba slabsza, zepchnieta na margines. Przypomina sobie Greckie społeczeństwo, i znowu praktykuje po kilkudziesięciu latach, status emigranta. Jak się okazuje czasami najlepsza lekcja jest uzmysłowienie sobie: nie rob drugiemu co tobie nie mile.” 

Zaczelam o izolacji z pozycji emigranta, nie to jednak nurtuje mnie od pewnego momentu. Zastanawiam się bardziej nad izolacja z wyboru.  Takim chowaniem w swoich czterech scianach, nie odpowiadaniem na telefony, maile, wiadomości. Takim fizyczno-psychicznym zniknieciem. Wszyscy szukają, nikt nic nie wie, a poszukiwany siedzi w domu i przynajmniej, jak donoszą zrodla, jest w jednym kawałku. Co do stanu glowy to…
I tu zaczyna się moja kombinacja i zadawanie sobie pytania: czemu?

Chowanie się w swoim kokonie, uciekanie przed rzeczywistoscia, która nas przytłacza? Podswiadomie wiemy, ze w naszym zyciu nie dzieje się dobrze, ale nie chcemy, żeby nam ktoś o tym przypominal? Nie chce nam się silowac z codziennoscia i wydaje nam się, ze spokoj ducha i ciala osiągniemy odcinając się od pewnych ludzi, slow, wydarzen?
Czasy „bez odleglosci”, bo mamy wszystko, żeby się widzieć i slyszec: internet, telefon, fax, komorke, samolot, wszelkie pojazdy a my wybieramy nasze cztery sciany, ogrodzenie i milczenie. 

Jeśli kogos nurtuje podobna kwestia to polecam, moim zdaniem, najlepszy grecki film współczesnej greckiej kinematografii: Dogtooth! zobacz reklame filmu

Przerazajaco – odrazajaca historia, ze skrajnego punktu widzenia pokazujaca prawde o chorym pomysle izolacji. „Zboczona” proba kształtowania swiata rodziny poza swiatem zewnętrznym. 

W tym swiecie zewnętrznym zyja ludzie, ale gdy tylko zostaną wpuszczeni poza prog strefy bezpieczeństwa powinni się przygotować na odegranie roli wroga, wprowadzającego zamet i niepokoj. 

Zdarzylo mi się poznac takich ludzi. Tych ze „strefy bezpieczeństwa”. Kiedy zniknęli zastanawiałam się czy w czyms zawiniłam, cos powiedziałam. Wtedy uslyszalam, ze „bylam sobą” i ze lepiej pozostać na zewnątrz i nie pukac już do tych drzwi, jeśli kazano nam w siebie watpic! 

Smutne jest zycie osob, które za swoje bledy i niemoc winia wszystkich tylko nie siebie.

Ja wiem, bo jestem emigrantem, ze od siebie samego nie moza uciec…

…a kazda banka zawsze kiedyś peknie…

0 comments:

Post a Comment