Pages

Sunday 17 February 2013

Stol i szal



W ten weekend nie musialam gotowac. Ze się tak nieskromnie wyraze „bylam rozrywana”. W sobote lunch w gronie znajomych, raczej tych dalszych, a w niedziele urodzinowy grill na wsi. 

Gotowac generalnie lubie, ale wtedy kiedy nie musze. Niestety ten komfort rzadko jest mi darowany i przeważnie, jak pewnie jakies tryliony innych pan, panien, singielek, mężatek, rozwodek (i tak dalej) co dzień glowie się co by tu wsadzić do garnka. 

Dziecko mam na etapie zup wiec z tego zadania nie zostałam zwolniona. Zreszta kiepsko nam poszlo z tym jedzeniem, bo zaryzykowałam zupke z wołowinka i jeszcze, jakby dziecku było mało do trawienia, przywalilam z grubej rury i wrzuciłam pol czerwonej (a precyzyjniej – fioletowej, cebuli). Zupka była ciezkawa i mi tez średnio smakowala wiec 80%  poszlo do kosza i po zawodach. Przynajmniej potrafie sie przyznac do moich kulinarnych niewypalow.

Na glowie miałam tez naszego kota Lulisa, który pomimo, ze jest kotem ogrodowym, zachowuje się jakby go matka na salonach chowala a do tego ma dusze altruisty i dzieli się całym pożywieniem z osiedlowa kocia szajka. Efekt jest taki, ze przy każdym daniu trzeba mu nad glowa stać, no chyba, ze serwowana jest swieza, surowa rybka. Okazuje się, ze w tym przypadku Lulis traci swoja lagodna nature i macha lapa jak należy. Problem polega jednak na tym, ze i kotu trzeba planować menu i żadne tam kopanie lyzka w puszce nie wchodzi w gre. Dobrze, ze się jeszcze nie doprasza, żeby mu ta rybke smazyc, bo wtedy to bym kotu kota pogonila!

Ale wracając do tematu… w weekend obiad dla siebie i meza miałam z glowy. Niestety, dopadl mnie smakowy foch. Objawia się to tak, ze jest się głodnym i cos by się zjadło, ale nie za bardzo wiadomo co i jakby to miało być przyrządzone. Do tego oko i nos wyczulone sa na jakość i estetykę serwowania. 

Sobotni lunch został zorganizowany w tawernie na polwyspie Akrotiri. Zostala nam podana karta w formie „super oferty”.  Trzy dania plus napoj w cenie 12 euro! Wybor był okrojony do trzech przystawek, trzech sałatek i chyba, jak dobrze pamiętam, czterech glownych dan. Zamowilam sobie nadziewane baklazany, grecka salatke a z dan mięsnych wieprzowe suvlaki. W trakcie oczekiwania lalo się czerwone wino, i będę swinia (ale uczciwa!) ze to napisze, ale było to najsmaczniejsze danie z tego lunchu. Chleb tez był swiezy, ale staram się nie zapychac wiec siaczylam sobie nektar bogów na czczo. Rozmowa z koleżankami milo przebiegala, glownie o dzieciach i o diecie. Zostalo mi uzymslowione, ze obwazanki w tali biora się wlasnie z picia wina i mysle, ze po tym lunchu tylko dlatego pozostanie mi kilka ekstra centymetrow w talii. 

Wjechaly przystawki, wszystkich i wszystkie, oprócz mojej. Wjechaly sałatki a moich przystawek nie widać. Dziecko mi się w wozku wsciekalo, glodna bylam, a tu sobie ogladalam co inni jedza. Podzieliłam się tym spostrzeżeniem z panem kelnerem, który przystawke przyniosl, ale się zreflektowal i nie kazal za to placic. Baklazany taplaly się w jakiejś śmietanowej masie, wygladaly jak baklazany a smakowaly jak orzechy wloskie, które dodano do nadzienia. Salatka grecka, o dziwo, zawierala kukurydze z puszki w stylu a la czajniz, co było ewidentnie przekłamaniem, bo salatka grecka nigdy i nigdzie (ta prawdziwa) kukurydzy nie zawiera. Potem były suvlaki. Trzy patyki z których dwa straszyly wysuszonym i sprasowanym (jakos tak na plasko przyciętym) mięsem. Trzeci szaszłyk wygladal ludzko no i popchnięty pita jakos dal się zjeść. Wyszlam stamtąd glodna i umeczona tym siedzeniem i walczeniem z trzema talerzami. Raczej tak z własnej woli nie wroce!

W niedziele było lepiej, bo bylam już naprawde glodna. Ale…steki wieprzowe mogłyby mieć mniej zyl. No i te kiełbaski…az w nosie krecilo od wędzonki. Jak na mój gust za dużo tłustych oczek, a skorka chrupiąco-papierowa. 

Mowiac krotko, bo trzeba sobie prawde powiedzieć, lata leca i swoje zrobily. Mogę powiedzieć, ze oficjalnie zachowuje się jak Greek mama! Nikt tak dobrze nie gotuje jak JA!:)

A poza tym wciaz jestem glodna!

0 comments:

Post a Comment